Jest taki dzień
a częściej jednak noc
kiedy pozwalam
by spłynął mrok.
Zamykam drzwi
i okna tak
zasłony cień
odcina mnie.
Przez płomień świec
przepływa dym
co drażni nos
co wzywa sny.
Przychodzisz tak
jak gdyby nic
odziana w dym
i w moje sny.
Że trzeba żyć
że trzeba śnić
i marzyć tak
Ty mówisz mi.
Że gdzieś spadł śnieg
gdzieś powiał wiatr
przeminął rok
a może dwa.
Nie mówię nic
ta chwilo trwaj
wyciągam dłoń
co łapie dym.
Czy byłaś tu
czy byłaś tam
czy to był sen
czy pragnień gra.
i okna tak
zasłony cień
odcina mnie.
Przez płomień świec
przepływa dym
co drażni nos
co wzywa sny.
Przychodzisz tak
jak gdyby nic
odziana w dym
i w moje sny.
Że trzeba żyć
że trzeba śnić
i marzyć tak
Ty mówisz mi.
Że gdzieś spadł śnieg
gdzieś powiał wiatr
przeminął rok
a może dwa.
Nie mówię nic
ta chwilo trwaj
wyciągam dłoń
co łapie dym.
Czy byłaś tu
czy byłaś tam
czy to był sen
czy pragnień gra.