Bladym świtem chleb upiekę
Znakiem krzyża go oznaczę
Zapakuję skibke w chlebak
I tak z rankiem zacznę trasę.
Spotkamy się jako pozwoli czas
spotkamy się a może nie
i będzie radość w nas
w tamten czas
i blask.
Jeszcze tylko dam się napić
Tym, co w oknie wyglądają.
I okruszków na próg sypnę
Skrzatom co o dom mój dbają.
Spotkamy się jako pozwoli czas
spotkamy się a może nie
i będzie radość w nas
w tamten czas
i blask.
W rosie, słońcu, deszczu, mrozie
Co dzień idę znaną drogą
Nucąc kilka marnych wersów
Co na stację mnie prowadzą.
Spotkamy się jako pozwoli czas
spotkamy się a może nie
i będzie radość w nas
w tamten czas
i blask.
Dzień przemija po swych torach
Wyznaczony rytmem stuków
7.10 ten z Krakowa
O 20.00 ten z Myślenic
Spotkamy się jako pozwoli czas
spotkamy się a może nie
i będzie radość w nas
w tamten czas
i blask.
W dali, mroku zanikają
Zakończenia dnia czerwone
A ja idę znów samotnie
Nucąc kilka znanych wersów.
Spotkamy się jako pozwoli czas
spotkamy się a może nie
i będzie radość w nas
w tamten czas
i blask.