czwartek, 24 grudnia 2020

Wigilia 20

Choineczka w kącie mała
Pod nią garść zabawek kocich
Swoim blaskiem nie powala
Tak jak cały rok miniony
Już grzybowej czarna moc
W niej znudzone stado klusek
W telewizji daje głos
Ktoś na smętną kolęd nutę
A tu śledzik, uszek kilka
Tam kapusta i makowiec
Zda się tak jak zawsze chwilka
Jest spędzona w dużym gronie
Gdzieś w pamięci tamtych świąt
Już na zawsze czar zostanie
Patrząc w okno - za nim mrok
I to już wigilia cała.



niedziela, 18 października 2020

Jesień


Wieczorową porą 
Dzwonek do drzwi
 Za oknem pada deszcz
 On zmoknięty oczy czerwone zmęczone życiem pachnie tanim alkoholem 
Mogę wejść - pyta Chwila konsternacji 
Wejdź 
Wita się z psem,
Drążąca ręką nalewa dwa duże drinki 
Światło świec 
Cisza 
Co ? Jak ?
Nagle całuje tak namiętnie 
Nie się nie liczy 
Rozsądek - Odejdź nie czas na ciebie 
Całuje tak jak nikt nie całował 
Dociera tan gdzie nikt nie był 
To jakieś szaleństwo 
Ale szaleństwo trwaj 
Bo warto 
Wyszedł rano
Jesień dziwne zsyła sny .



piątek, 26 czerwca 2020

Torcik

A jeśli staniesz w moich progach
W ręku trzymając bagaż podręczny
Niepewny uśmiech przesłonił Twą twarz
W oczach zalśni prośby blask.

Gestem zaproszę przez ściśnięte gardło
Drżącą dłonią płaszcz na kołku zawieszę
I wskaże fotel co twarzą w twarz stojąc
Pozwoli nam siedząc - usunąć barierę.

W ciszy przez chwilę prawie zawieszeni
Słów obydwoje potok mający na ustach
Nic nie mówimy przez ściśnięte gardło
Czekając aż te drugie przemówią do nas usta.

Z roli gospodarza tak nagle wypadłem
Ale już biegnę z kawą, torcikiem i herbatą
 Nie spytawszy się mieszam dzwonią drżącą ręką
Tańczy torcik z w kremie zatopioną wisienką.

 Cichutko mieszasz, wzroku oderwać nie mogę 
Łyżeczką nabierasz kawałek torcika
Nie prysła bariera, tak blisko - daleka
W oczach tylko została nadzieja.

sobota, 13 czerwca 2020

Wiosenna rozkosz

Najsampierw wzrok
zaskoczony napawasz
Widokiem tym krągłym
rozkosznym, czerwonym
co tak nagle na Twej drodze
z traw spogląda radośnie
Dłonią w dół sięgasz
dotyku zmysłem badasz
Pod palcami czując
krągły kształt doskonały
Powoli do ust kładziesz
zawsze pojedynczo
Językiem lekko kręcąc
Tak w prawo, tak w lewo
A gdy ruchem gwałtownym
do podniebienia naciśniesz
To w ustach eksploduje
rozkosz 
w poziomce zamknięta.

niedziela, 7 czerwca 2020

Ławka 2

Bo ławeczka proszę Pana,
to nie jest taki zwykły stołek.
Na ławeczce proszę Pana,
to dopada nas garść wspomnień
I te lata zagmatwane,
Te kobiety malowane,
I poranków gorzki smak,
Kiedy życie szło nie tak,
A gdy jeszcze proszę pana,
Odważymy się pomarzyć,
To wystarczy zamknąć oczy,
wszystko może, się wydarzyć.

czwartek, 4 czerwca 2020

Ławka

Bo ławeczka proszę Pani
nie jest po to aby siedzieć
Na ławeczce proszę Pani
to się w środku coś w nas dzieje
Tu się wznoszą ptaków trele
Wietrzyk liśćmi zagra nutę
Barwy w koło oszołomią 
A słoneczko nas popieści
A gdy jeszcze proszę Pani
ktoś na ławce się przysiadzie
No to wtedy bardzo piękne
budzą się w nas 
ciche żądze.

wtorek, 19 maja 2020

Poznanie

Chciałbym Cię poznać
Bardzo dokładnie
Wieczorem rozpalić
Świecę pachnące
I zaraz za progiem
Cichą rozmową
Powoli zdejmować
Dnia zebrane emocje.

Do wanny dosypać
Garść wonnej natury
By ciało znalazło
Gorące Twe struny
Na których zmysłową
Powoli zagramy
Pieśń morza w rytmie
Nadpływającej fali.

Jak kocem szorstkim
Wełną drapiącym
Otuliłbym dotykiem
W głąb sięgającym
Poprowadziłbym za rękę
Za krawędź tej grani
Aby zostać w objęciach
Marzeń - tam jesteśmy sami.

wtorek, 12 maja 2020

Hamak

W tym hamaku zawieszony
Tak się bujam na dwie strony
Raz o szczęście się ocieram
To znów w rozpacz zagłębiony.

Gdy obietnic padło wiele
Świat pokotem u stóp leży
Szczęście zda się, że tam czeka
Trzeba tylko w nie uwierzyć.

Kiedy nocą deszcz o szyby
Studzi rwący potok marzeń
Zwątpień horda cię dopada
Licząc krople, snu nie znając.

W życie pójdę zagmatwane
W tym hamaku zawieszony
To poznając smak nadziei
Lub rozpaczy doświadczając.

środa, 6 maja 2020

Park


W oczekiwaniu
Na wieczorne spacery
Dłoni muśniecie
Uśmiech skrywany 
W radości ptaków 
Park jest skąpany ...

niedziela, 3 maja 2020

A gdyby

A gdyby słowo w powietrzu zawisło
Słowo co serce by ścisło
A gdyby slow potoczyła się lawina
Rozmowa co tworzy i zaczyna
A świec zatańczyłyby cienie
I wypełniłoby nas uniesienie
Zagrałyby uczucia
Na strunach gitary przepięknie
Aż zbudziłby z marzeń  
Świt śpiewem ptaków zaklęty.

wtorek, 7 kwietnia 2020

Zapach Piwonii

Patrze, na niebo zasnute chmurami
Wspominam tę dziewczynę z bujnymi lokami
Te spotkania przy długiej rozmowie
Spojrzenia w głąb oczu-zagubione

Stół biały-niewielki murem nas przedzielał
Zarośnięty bukietem Niezapominajek
Tak blisko byłaś na wyciągnięcie dłoni
Niedostępna i ulotna jak zapach Piwonii


I choć w wieczornej barwie Twe błyszczały oczy
Kącikiem ust igrał uśmiech na wpół- zalotny
Choć zniknęły wszystkie tej drogi przeszkody
Przedzielił nas życia nurt rzeki szeroki

Patrze, na niebo zasnute chmurami
Wspominam rozmowy długimi wieczorami
I choć już zapach ulotnił się Piwonii 
Telefon od Ciebie przerwie smak monotonii. 

niedziela, 29 marca 2020

Oczy piwne

Piwne oczy się zgubiły
Na dnie kufla rozpłynęły
I pozostał tylko po nich
Smak goryczy pięknych wspomnień

Taki cichy dotyk myśli
Taki szelest wspólnych marzeń
Niczym liści złotych jesień
Barwą oczu zachwyconych

Wiatr nagonił ciemne chmury
Blask słoneczny przyblakł nagle
A po liściach to pozostał
Smak goryczy i tych wspomnień.

wtorek, 18 lutego 2020

Bo tak trzeba

Idę drogą 
bo tak trzeba

Mijam piękne 
domy z drzewa
w tym na chwilę
się zatrzymam
w tamtym zaś 
mnie spotka zima
w tym gospodarz 
chleb przełamie
w tym zostanę 
na śniadanie

Idę drogą
bo tak trzeba
na tej drodze
mój kawałek nieba
na tej drodze
chleba piętka
na tej drodze
chwila święta
na tej drodze
spotkań wiele.



Idę drogą
bo tak trzeba
za horyzont
za marzenia
za czas,
nie do spełnienia
i nie liczę
deszczu kropli
drzew samotnych
kroków w pyle.


wtorek, 4 lutego 2020

We mgle

Zapatrzeni tak wprost w siebie 
Tak byliśmy nadzy
Otulało nas uczucie 
Księżyc i zamglone trawy

W dłoni swojej dłoń ukryłem
W palcach przeplatanych
Usta swoje zaś zwilżyłem
W warg wieczornej rosie

Zapatrzeni tak wprost w siebie 
Tak byliśmy nadzy
Otulało nas uczucie 
Księżyc i zamglone trawy

Oczy Twoje zapatrzone
Poza horyzonty
I na ustach igrający
Uśmiech nie pokorny

Zapatrzeni tak wprost w siebie 
Tak byliśmy nadzy
Otulało nas uczucie 
Księżyc i zamglone trawy

I rozbłysła noc świtaniem
Kura zapiał głos skrzekliwy
Rozpłynęły w mgle się usta
W mgle zagubił się rąk dotyk

Zapatrzeni tak wprost w siebie 
Tak byliśmy nadzy
Otulało nas uczucie 
Księżyc i zamglone trawy