poniedziałek, 24 lutego 2025

Dłonie

 Zmęczone dniem codziennym.

Zgrabiałe do zimna i wiatru.

Zaciskające się z trudem.

A jednak moje.


Skóra zdarta pomięta.

Stawy opór stawiające.

Paznokcie spękane złamane.

A jednak moje.


Do czułości nieporadne.

W dotyku nie zgrubne.

Szorstkie twarde.

A jednak moje.


Świata nie zbudują.

Fałszu nie złamią.

Twarde zostaną.

A jednak moje.

 

Popatrzę wieczorem.

Naskórek odgryzę.

Paznokieć oderwę.

Z moimi dłońmi pójdę przez życie.




niedziela, 2 lutego 2025

Bądź

Przed świtem obudzony.

W ciszy świat swój oglądam.

Słysząc tylko równy kroków rytm.

Powoli w dzień się zanurzam.


Długimi poranka cieniami naznaczony.

Chmur kształtem na stokach.

Płynących przy wtórze wiatru szumu.

Ulotne z kimś słowo zamienię.


Słonce mocno rysuje gór kształty.

Zaglądając w każdą dolin szczelinę.

Blaskiem mu odpowiadają skały.

W ciszy z kotami prowadzę rozmowę.


Gdy cienie znów długie.

Kroków rytm prowadzi do siebie.

Dniem zachwycony mówię do siebie.

Szepcząc słowa przez serce pisane.


 Na ławkę pod parasolem gwiazd ukrytą.

Wychodzę, trzymając szklankę.

A w drugiej ręce telefon milczący.

Z nadzieją, że rozbłyśnie i rozmowa popłynie.


Dzień pełen kolorów, smaków i wrażeń.

Przeminął jak każdy wcześniejszy.

Nikt nie wysłuchał relacji co serce widziało.

Nikt nie zapytał "jak Twój dzień kochanie".