Przed świtem obudzony.
W ciszy świat swój oglądam.
Słysząc tylko równy kroków rytm.
Powoli w dzień się zanurzam.
Długimi poranka cieniami naznaczony.
Chmur kształtem na stokach.
Płynących przy wtórze wiatru szumu.
Ulotne z kimś słowo zamienię.
Słonce mocno rysuje gór kształty.
Zaglądając w każdą dolin szczelinę.
Blaskiem mu odpowiadają skały.
W ciszy z kotami prowadzę rozmowę.
Gdy cienie znów długie.
Kroków rytm prowadzi do siebie.
Dniem zachwycony mówię do siebie.
Szepcząc słowa przez serce pisane.
Na ławkę pod parasolem gwiazd ukrytą.
Wychodzę, trzymając szklankę.
A w drugiej ręce telefon milczący.
Z nadzieją, że rozbłyśnie i rozmowa popłynie.
Dzień pełen kolorów, smaków i wrażeń.
Przeminął jak każdy wcześniejszy.
Nikt nie wysłuchał relacji co serce widziało.
Nikt nie zapytał "jak Twój dzień kochanie".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz