Kiedy pod kamieniem
Zasnąć będzie trzeba
To wyjdę na drogę
Zwój swojego sumienia
I kręta wstęga życia
Wartko się potoczy
Przez góry, doliny
Często w środku nocy
Na końcu lub na początku
Gdzie kres drogi bez drogi
Wahadło tylko jeden
Kierunek wyznaczy
Na języku zapiecze
Dukat złoty bez mocy
Rzucony przewoźnikowi
Z pogardą wprost w oczy
I jak zwykle radośnie
Zatańczę na pięcie
Taniec chochoła
Znikając w odmęcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz