niedziela, 30 lipca 2017

Uzdrowisko

W Ciechocinku po sezonie
Wiatr żegluje
Kolorowych liści flotą
Po kałuży.

Pani Krysia przyjechała
Złapać rybkę w mętnej wodzie
Bo tu ponoć w mętnej wodzie
Biorą całkiem grube rybki.

Pan Jeremi oderwany
Od codziennej swojej sztancy
Zagubiony wśród pokoi
Nieświadomy co się zdarzy.

Królowała na dansingach
Rozpacz w drinkach ukrywała
I wianuszkiem pajacyków
Się co wieczór otaczała.

Wieczorami on wędrował
W towarzystwie długich cieni
Świerszcz ostatni mu przygrywał
Smętną dumkę o jesieni.

Niesmak czując i pogardę
I do siebie i do świata
Że tak łatwo przez te palce
Płyną jej bez sensu lata.

Zamyślona nieobecna
Z cieniem poszła do fontanny
I z ławeczki zobaczyła
Spektakl życia wielobarwny.

On się przysiadł tak na skraju
Choć sam nie wie jak, dlaczego
Całe życie tak nieśmiały
Wziął to życie raz za bary.

I zatonął w głębi toni
Słów nie trzeba było szeptać
I wiedzieli zadziwieni
Połączyła ich ławeczka.

A przed nimi przy fontannie
Jakaś piękna młoda para
Nie zważając na spojrzenia
Swoje szczęście uwieczniała.

I zostali tak przez wieczór
I nie padły wielkie słowa
Ona poszła cichym krokiem
Cała sobą zadziwiona.

On powrócił do szarzyzny
Do codziennej swojej biedy
Ale wiedział że od dzisiaj
Już nie będzie tak jak kiedyś.

W Ciechocinku po sezonie
Wiatr żegluje
Kolorowych liści flotą
Po kałuży.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz