Miękkość koronki
Na dłoniach rozkładam
Do twarzy podnoszę
Dreszcz czując na skórze
Chłonąc zapach
Co się już ulotnił
Przymykam oczy
Zmysłom zwalniam wodzę
Jeszcze wczoraj wieczorem
Niczym płatek róży
koronka skrywała
kwiecie, by zakwitnąć gotowe
Splotem jedwabiu
oddając rysunek skórze
pod wargami tylko
lekko wyczuwalny
Cisza co boli
dzień otworzyła
Woń Twoich perfum
się ulotniła
Została pustka
i miękkość na dłoni
Miękkość koronki
Na dłoniach rozkładam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz