Siedzę przy ogniu
wpatrzony w jego głębię
Dlaczego zapłoną
czy głęboko sięgnie we mnie.
Płomienie wysoko
oświetlając cienie
A Cienie tańczą
jak na arenie.
W źrenicach złowroga
poświata czerwona
złotą iskrą rozświetlona.
Ale tylko na moment
bo droga daleka
Iskra błyśnie i pomknie drogą do nieba.
Żar powoli drąży do głębi
Głębi co w koło wszystko ziębi
powoli przenika
grzeje stare kości
i kruszy się lodowa
powłoka z nicości.
Powoli powstaję
niczym zmartwychwstały
w ogniu gorącym
cały skąpany
prostuję skrzydła
marząc o tym locie.
Euforią przepełniony
lecę po spirali
a ogień coraz mocniej
do siebie mnie wabi.
I błysnę jak ta Iskra
I w czyimś zalśnię oku
I pomknę do nieba
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń