Chmurka jak baranek, po niebie przepływa
A za nią druga, wesoło pomyka
Zapatrzony w niebo, o świecie zapominam
Szukając Jej dłoni, pustkę napotykam.
Chmurka jak baranek, po niebie przepływa
A za nią druga, wesoło pomyka
Zapatrzony w niebo, o świecie zapominam
Szukając Jej dłoni, pustkę napotykam.
Na odpuście pod kościołem
Smutny Pan baloników garść miał
kolorowe wszystkie gazem napełnione
i uczuciami co w duszy smutny pan miał.
Dookoła głosów wesoły gwar
nikt nie widział uczuć, tylko kolorów czar
ktoś podchodził, dawał dychę i balonika brał
a tam w głębi za powłoką uczuć nuta cicho łka.
Jedno słowo niczym igłą
I balonik nagle zgasł,
Coś huknęło poszła fala
Zagubiony uczuć czar.
Wieczorami w pustym domu
zamyślony Smutny Pan
balonikom nadawał kształt
myśląc o tym, co mu w duszy gra.
Więc balonik niczym skarb
Nigdy nie wiesz co ma w środku
Nim poleci w wielki świat
By zabłysnąć w huku barw.
Przed świtem wychodzę
Żeby w oczy nie patrzeć swoje
Zabieram zawsze co kocham
To co tylko moje.
W długich cieniach droga prowadzi
Omijam ludzi na bok przechodzę
Droga pod górę prowadzi
Takie to drogi moje.
Plecak pełen bagażu
Do ziemi przygniata ciężarem
Idąc się nie obejrzę
Za życiem, co z życiem zostaje.
Ktoś mnie przeklnie
Ktoś krzyżyk postawi na drogę
Temu głęboko w oczy spojrzę
Tak że w sercu poczuje trwogę.
W pustym barze
W kątach dusze siedzą
Tych, co odeszli już na szlak
Tylko puste dzwonią szklanki
Pusta flaszka świecą gra
W pustym barze
Barman zbiera starą szmatą
Stary kurz
Pustym wzrokiem w kąty patrzy
Widząc tych, co nie ma już
Do pustego baru
Ktoś zabłądzi tylko raz
Nikt nie wejdzie nieproszony
W duszy musi zabrzmieć głos
Tam na szlaku zasłyszany
W pustym barze
Barman zbiera starą szmatą
Stary kurz
Pustym wzrokiem w kąty patrzy
Widząc tych, co nie ma już
W pustym barze
W kącie siadam piwo już ostatnie mam
Z futerału sięgam dłonią Tą, co zawsze z sobą mam
Cicho zagram a tam z kąta
Cichych głosów słyszę chór
W pustym barze
Barman zbiera starą szmatą
Stary kurz
Pustym wzrokiem w kąty patrzy
Widząc tych, co nie ma już
W pustym barze
Na wieszaku jakaś czapka smętnie trwa
Świeca zgasła, ucichł chórek
Na gitarze struna drga.
.......
Na huśtawce naszych zdarzeń
Tańczy postać z morza cienia
Ona piękna i bez wspomnień
A on łysy i bez marzeń
Coś przeleci, coś przeminie
Jak meteor w las pie.....ie
Ktoś zawyje, ktoś zapłacze
I na ławce znów przysiądzie
Tak czekamy, dzień tracimy
Byle nocy, byle dnia
I do piątku, do soboty...
Przemijania życia czar ...
Zmęczone dniem codziennym.
Zgrabiałe do zimna i wiatru.
Zaciskające się z trudem.
A jednak moje.
Skóra zdarta pomięta.
Stawy opór stawiające.
Paznokcie spękane złamane.
A jednak moje.
Do czułości nieporadne.
W dotyku nie zgrubne.
Szorstkie twarde.
A jednak moje.
Świata nie zbudują.
Fałszu nie złamią.
Twarde zostaną.
A jednak moje.
Popatrzę wieczorem.
Naskórek odgryzę.
Paznokieć oderwę.
Z moimi dłońmi pójdę przez życie.
Przed świtem obudzony.
W ciszy świat swój oglądam.
Słysząc tylko równy kroków rytm.
Powoli w dzień się zanurzam.
Długimi poranka cieniami naznaczony.
Chmur kształtem na stokach.
Płynących przy wtórze wiatru szumu.
Ulotne z kimś słowo zamienię.
Słonce mocno rysuje gór kształty.
Zaglądając w każdą dolin szczelinę.
Blaskiem mu odpowiadają skały.
W ciszy z kotami prowadzę rozmowę.
Gdy cienie znów długie.
Kroków rytm prowadzi do siebie.
Dniem zachwycony mówię do siebie.
Szepcząc słowa przez serce pisane.
Na ławkę pod parasolem gwiazd ukrytą.
Wychodzę, trzymając szklankę.
A w drugiej ręce telefon milczący.
Z nadzieją, że rozbłyśnie i rozmowa popłynie.
Dzień pełen kolorów, smaków i wrażeń.
Przeminął jak każdy wcześniejszy.
Nikt nie wysłuchał relacji co serce widziało.
Nikt nie zapytał "jak Twój dzień kochanie".
Jak byś mogła.
Jak byś chciała.
Jak byś krótką chwilę miała.
Jakbyś...
To wiesz gdzie.
Ktoś czeka, że odezwiesz się.