sobota, 2 kwietnia 2016

Krawędź



Zerkam za krawędź 
Szklanej przepaści 
Gdzie powoli w mroku 
Oparów skłębionych 
Znikają wspomnienia 
Chwil dotąd tak istotnych. 



Patrzę zza krawędzi 
Szklanej przepaści 
Gdzie w oparach 
Mgieł przepastnych 
Zapach tak ulotny powoli zanika 
A przecież tak ważny był do tej chwili.




Krawędź szklana 
Tak szybko się zbliża 
Pochłania wspomnienia 
Zaciera marzenia 
Do dna już chwila 
Zimnych mrocznych rozdarć w marzenia. 



Krawędzi tej ostrze 
Nie ma marzenia 
Nic nie zostawia 
Nic to nie zmienia 
Powoli rozmywa 
Kontury znaczenia. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz